









Potem sala z praskimi klimatami na zdjęciach Alfreda Krystyniaka z lat 70-tych. Znowu wzruszenia ... pamiętam, pamiętam ... mieszkałam tu, przyjeżdżałam tu do znajomych ... przyjeżdżałem po zakupy J ... kolejne historie, obrazki z przeszłości.





Przewodniczka zaprasza nas do dwóch sal, które przed drugą wojną światową były żydowskimi domami modlitwy. Cudem ocalały malowidła na ścianach, znaki zodiaku w kalendarzu hebrajskim, grób Racheli w Betlejem – ślady po fundatorach i modlących się tu mieszkańcach, których już na Pradze nie ma.






Jeszcze wspólne zdjęcia na dziedzińcu Muzeum w towarzystwie „Pyzatej" – upamiętnionej legendarnej postaci karmiącej kiedyś wszystkich kupców i kupujących gorącymi pyzami. I jeszcze jakiś niebieski niedźwiedź, który tu się zaplatał po jakiś warsztatach muzealnych ;).







Na koniec spacer na bazar Różyckiego – wszyscy go dobrze pamiętamy. Ania nawet suknię ślubną w latach 50-tych tu kupiła. Wielu z nas wspomina ten bazar jako ostatnią deskę ratunku – czego nie można było znaleźć w żadnym sklepie w mieście ... to na bazarze na pewno było!











I pyzy w słoikach na deser!!! Świetny pomysł! Mały bar na ulicy Brzeskiej – wszyscy nam polecają. Próbujemy te z mięsem i te wegetariańskiej – pycha! Polecamy!











Brak komentarzy:
Prześlij komentarz